Ucieszyło mnie przyjęcie przez księdza kardynała Jorge Mario Bergoglio imienia Franciszek. Wróciły niezapomniane chwile, jakie spędziłem w zakroczymskim klasztorze Braci Mniejszych Kapucynów. Pobyt ten był nieco przymusowy. Wiązał się on z moim zaangażowaniem w działalność opozycyjną i wyrzuceniem mnie z tego powodu z pracy.
Dzięki ojcu Arkadiuszowi Cegiełce, nie tylko przetrwałem ten trudny okres, ale i poznałem wielu fantastycznych ludzi. Od podszewki poznałem również życie zakonne, a że w klasztornej bibliotece nie zabrakło publikacji autorów związanych z ruchem narodowym, zachwyciłem się tam również tą ideą…
Tą krótką notką chcę też zasygnalizować, że Franciszek, którego poznałem u Kapucynów, ma się nijak do tego Franciszka, którego by chcieli nam zaoferować postępowi katolicy, czy ekolodzy.
Daj Boże, aby Papież Franciszek, nawiązywał swą posługą do Pierwszego z Franciszków…
http://rodowcy.pl